Photo is free for commercial use from pixabay.com
Wczoraj weszła w życie nowelizacja kk, która zaostrza kary dla pijanych kierowców:
konfiskata auta pijanego kierowcy który spowodował wypadek mając minimum 0,5 promila
konfiskata auta kierowcy który prowadził mając co najmniej 1,5 promila,
Czy popieram powyższą zmianę? To skomplikowane, a poniżej uzasadniam dlaczego:
takie przepisy słabo zniechęcają ludzi do popełniania przestępstw. Zapewne 90+% pijanych kierowców, nie zostaje zatrzymanych przez policję, i ich jazda pozostaje bezkarna. A wypadku pod wpływem alkoholu zapewne nigdy nie spowoduje ponad 95% tych, którzy w swoim życiu prowadzili pod wpływem (oczywiście podałem te procenty z doopy, bo przecież nie wiem ile tak naprawdę ludzi jeździ pod wpływem, wiemy tylko ile jest zatrzymywanych; chodzi mi o przekazanie idei/tendencji). To nie jest przecież tak, że pijany kierowca sobie postanawia, że spowoduje wypadek. Wręcz przeciwnie - zdecydowana większość ryzykuje, że on będzie w tych 90+% którzy nie zostaną zatrzymani ani nie spowodują wypadku. Prawie każdy człowiek czuje się nieco "wyjątkowy" od reszty. Tak samo np. z nowotworami - każdy wie, że może zachorować, ale prawie każdy z nas zakłada, że "ja nie zachoruję", raczej prawie nikt z nas w wieku 20 lat nie mówi "pewnie zachoruję kiedyś na nowotwór". Nie znam ani jednej osoby, która rzuciła palenie, bo bała się zachorowania na nowotwór - powody zawsze były inne, różne, ale zawsze inne. Zabieranie aut to dobre marketingowo hasło, tak jak spenalizowanie marihuany pod pretekstem "dbania o dzieci" ale w praktyce nie sądzę, żeby wielu ludzi to zniechęciło. Wielu sobie pomyśli "tylko ten jeden raz", albo "tyle razy mi się udało, to dzisiaj też mi się uda". Z resztą, wracając do nowotworów i papierosów, pomyślcie w ten sposób - czy nakładanie grzywny na palaczy, którzy zachorują na raka płuc, zniechęci kogokolwiek do palenia?
znając państwo polskie, pewnie niejedno auto ukradzione lub wypożyczone zostanie skonfiskowane za picie alkoholu przez złodzieja/pożyczającego
ten przepis zachęca pijanego kierowcę do ucieczki z miejsca wypadku - jeśli uda mu się ukryć na kilkanaście-kilkadziesiąt godzin, to śladu po alkoholu nie będzie (kk przewiduje taki sam zakres kar za wypadek śmiertelny pod wpływem bez ucieczki z miejsca wypadku, jak i wypadek śmiertelny bez wpływu ale z ucieczką - bodaj do 12 lat pozbawienia wolności, więc również "nie zachęca" pijanych do nieuciekania). Moim zdaniem, już więcej sensu miałoby więc właśnie konfiskowanie auta kierującego który ucieknie z miejsca wypadku, nawet jeśli nie był pod wpływem alkoholu
Prawdziwym problemem jest stosunek państwa polskiego do alkoholu. Przecież w Polsce alkohol, dowolnie mocny, się sprzedaje nawet na stacjach benzynowych, jako w jednym z nielicznych krajów Europy. Ciekawe kto go tam kupuje, na pewno nie kierowcy.
https://apps.who.int/gho/data/node.main-euro.A1159?lang=en&showonly=GISAH
Znacie jakiś sklep spożywczy w Polsce bez alkoholu? Ja też nie. W Bydgoszczy jest więcej punktów sprzedaży alkoholu niż w Norwegii. Dwa razy więcej!
https://next.gazeta.pl/next/7,151003,15322906,w-bydgoszczy-jest-dwa-razy-wiecej-sklepow-z-alkoholem-niz-w.html
Bydgoszcz ma 354000 ludzi, Norwegia prawie 5,5 mln.
Dosłownie dziś się dowiedziałem o restauracji, która jest od tygodni wyremontowana i właściwie mogłaby być już otwarta, ale... czeka na zgodę na sprzedaż alkoholu, bo widocznie w Polsce żeby restauracja mogła zarabiać musi mieć alkohol, a bez niego się nie zarobi na jedzeniu i innych napojach. No chyba, że fast food.
Dla alkoholików i byłych alkoholików, pójście po chleb i masło do sklepu w Polsce to walka z samym sobą. Alkohol zawsze stoi za kasjerem, więc jest się zmuszonym na niego patrzeć bez względu na to co chciało się kupić. I te wieczne promocje w stylu "im więcej kupisz, tym taniej wychodzi".
Reklamy piwa są wszędzie, w tym nielegalne zachęcające do nadmiernego spożycia (np. promocje 12+12). Reklamy mocniejszych alkoholi, mimo, że nielegalne, przynajmniej w największych social mediach... też są wszędzie. Sprytniejsi ukrywają je pod pretekstem sponsorowania podcastu albo mówią, że "oni nie reklamują, oni degustują".
To są problemy. Gdyby rząd chciał pomóc ofiarom alkoholu, zmniejszyłby liczbę punktów sprzedaży (w tym 100% ban na stacje benzynowe), zabronił reklam piwa, egzekwował dokładniej zakaz reklam pozostałych trunków (karom powinny być poddawane także firmy które kupują reklamy swoich produktów, a nie tylko celebryci którzy się tych reklam podejmują), zakazał sprzedaży alkoholu w nocy i/lub rano. Pijany kierowca prawdopodobnie nie zabije pieszego... jeśli nie będzie pijany. Albo, odpalenie silnika dopiero po dmuchnięciu w alkomat wbudowany w samochód - piłeś, nie odpalisz.
Podsumowując, uważam, że nowe przepisy są bardziej na pokaz, i nie rozwiązują problemu pijanych kierowców w Polsce.
Na koniec polecam państwu dowolny podcast z psychoterapeutą Robertem Rutkowskim na YouTube, np. rozmowa z Janem Śpiewakiem albo Przemysławem Górczykiem.
@ataraksja może chcesz coś dodać?