Niegdysiejsze moje podejście do kolejnej próby zrozumienia jazzu.
Artur Dutkiewicz wraz ze swoim dwoma kolegami utwierdził mnie w przekonaniu, że jazz to dobra muzyka, jeśli chcesz w jej rytmie obrobić kasyno w towarzystwie Brada Pitt'a i George'a Clooney'a. Albo opierdzielić schabowego, nie rozpraszając się przy tym zbytnio. Słuchając jazzu przestajesz mieć ochotę na bicie żony, albo handlowanie metaamfetaminą. Zauważyłem również ciekawą rzecz. Po solidnej dawce jazzu masz ochotę szybko wsiąść do samochodu i jak najszybciej przemieścić się z urokliwego Elbląga wprost do swojego łóżka.
P.S. Jadąc samochodem przy takiej muzyce z całą pewnością nie spowodujesz wypadku.
*w tym wypadku - Zenek.