Dzień w biurze t-tour /I.T. (informacja turystyczna).
Rano wyjaśniło się, że zostaję sam na stanowisku (pierwszy chyba raz, po czym wyjaśniło się że zaledwie 2h nie cztery).
Tak czy inaczej, jak to w środku tygodnia, za dużo się nie dzieje.
Wchodzę na górę wieży rathausu tylko żeby zrobić zdjęcie zawiasu w drzwiach na taras widokowy który pękł ze starości.
Maluję też złotym sprayem małe jajka styropianowe (oryginalnie do decoupage) 30 sztuk pod jutrzejszą grę miejską/ atrakcję dla dzieci.
Parę osób pytało o kierunki/kawiarnię/restaurację (Czech rowerzysta, monachijczycy , pan turysta rozumiał całkiem dobrze polski ).
Szklarz zabrał jedno z okienek do wstawienia szyby, gołębie siedzą na zewnętrznych wnękach okien - jakieś trzy miesiące temu kiedy oswajałem się z koncepcją wprowadzania turystów gniazdowały częściowo w środku.
Update dwóch starszych panów z Krakowa wdrapało się ze mną do góry koło 15.oo.
Nie przeczytałem jakoś jeszcze nawet jednej kartki z książki, jakoś nie ma melodii. Ciągle się kręcę z jakimiś drobiazgami, ew. Doglądam schronu w grze komórkowej (Fallout Shelter). Dostępne łatwo też FoE (póki byłem sam przy laptopie).
Bonus 2 // cacao z ghany dotarło do Le Wiatana. //