Dziś w południe opuściliśmy z @foggymeadow Split i udaliśmy się do Zadaru. To pozwoliło mi jeszcze bardziej docenić miejsce, w którym odbywał się HiveFest. Split jest naprawdę wyjątkowy. Wynika to zarówno z jego układu (labirynt uliczek) jak i faktu, że w ścisłym centrum nie znajdziemy żadnych nowych (czyli XX i XXI-wiecznych) budynków. Gdyby nie witryny sklepów, to można byłoby pomyśleć, że to średniowieczne miasto. W każdym razie zabudowa jest spójna. Utrzymana w jednym klimacie. Takie Włochy, w których mieszkają Słowianie.
Zadar tymczasem jest inny. Dla Polaków wciąż egzotyczny, ale jednak znacząco różniący się od Splitu. Przede wszystkim nie ma tu labiryntu wąskich uliczek. Ulice są proste i szerokie. Brak też spójności historycznej. Znajdziemy tu więc bardzo stare budowle, a zaraz obok betonowe kloce z czasów Tity. Równocześnie wszędzie są jakieś pamiątki z czasów rzymskich i charakterystyczne okiennice.
Bardzo ciekawą budowlą jest kościół przedromański św. Donata z IX wieku. Nie pełni on już funkcji religijnych (czasem są w nim koncerty). Bryła i wielkość robią wrażenie.
Zaraz obok w betonowym pawilonie jest Muzeum archeologiczne (Arheološki muzej) z różnymi pamiątkami z czasów rzymskich, a nawet jeszcze starszych.
Sposób wyeksponowania bliższy jest Muzeum Fuszerki i Złodziejstwa aniżeli nowoczesnym instytucjom muzealnym. Podczas zwiedzania dość często miałem wrażenie, że niewiele się tu zmieniło od czasów Tity. Zwłaszcza na pierwszym piętrze.
Same eksponaty jednak były bardzo ciekawe. Przy okazji dowiedziałem się, że powszechne w dzisiejszych czasach graficzne przedstawienie pewnego organu malowane często sprayem na murach nawiązuje do antyku. Kto by się spodziewał.
Ogólnie w ścisłym centrum dość dużo jest nowych budynków. Najpewniej były one budowane w czasach socjalistycznej Jugosławii. Tym chyba wprowadza największy dysonans w odbiorze tego miasta.
Gdyby nie te XX-wieczne plomby Zadar byłby naprawdę klimatycznym miejscem. Nie brakuje w nim bowiem zabytków i uroczych zaułków.
Inna kwestia jest taka, że udało nam się zobaczyć tylko część miasta (również tej najstarszej części). @foggymeadow była zmęczona, więc część czasu spędziliśmy w pizzerii Tri bunara, która chyba cieszy się dobrą sławą, bo gdy zabrakło miejsc to ludzie stali dość długo czekając na wolny stolik. Gdy wychodziliśmy przed lokalem stało może z 8 osób.
Przy okazji odkryłem napój, który bez wątpienia jest moim ulubionym chorwackim piciem. Jest to sok truskawkowy Pago. Nie ma takiego w Polsce. W Biedronce można kupić soki jabłkowo-truskawkowe, ale to nie to samo. Zresztą nie ukrywam, że zaskoczyła mnie popularność soków truskawkowych w Chorwacji. Można je kupić w kartonach. Nawet na HiveFeście były. W Polsce nigdy się z nimi nie spotkałem...
Łącznie w centrum Zadaru spędziliśmy jakieś 4 godziny. O 19.30 z Liburnskiej obali pojechaliśmy na lotnisko, które jest trochę bliżej miasta niż to w Splicie. Bilety za to są droższe (5 euro).
Tymczasem siedzimy z @foggymeadow i czekamy na odprawę. Zgodnie z przewidywaniami lot jest opóźniony o ponad pół godziny. Jeśli wszystko dobrze pójdzie (w co wątpię) to odlecimy o 23.50. Na szczęście bezpośrednio do Krakowa.
PS. Wylądowaliśmy o 1:20.