Źródło: Pixabay
Dzień dobry.
Gdy budzik zadzwonił mi o piątej to chciało mi się płakać. Chciałam być szybko w pracy, ponieważ moja kierowniczka zmiany narzuca rygor w tej kwestii, ale oczywiście nie zdążyłam na czas pomimo tego, że byłam trzydzieści minut przed rozpoczęciem pracy. Ten dzień już zaczął się źle. Potem było tylko gorzej, bo nadal bardzo się stresuję moją pracą przez co nic mi nie wychodzi i nie potrafię być samodzielnym pracownikiem. Jednocześnie dzieje się wiele rzeczy, ja tego nie umiem ogarnąć i wychodzi z tego jedna wielka kaszana. Wyszłam z pracy prawie z płaczem, że dalej nic nie umiem.
Po pracy wpadłam na chwilę do domu, napiłam się, bo myślałam, że uschnę i pojechałam na terapię. Nadal totalnie nie czuję tej terapii. Rozmawiamy o jakiś bzdurach, które kompletnie nie są związane z uzależnieniem. A przynajmniej ja tego powiązania totalnie nie widzę. Czuję się trochę zniechęcona do terapii, ale staram się być na niej uważna, bo może akurat wyłapię coś, co mi pomoże? Siedziałam na niej bardzo zmęczona, bo nie dość, że wstałam bardzo wcześnie to jeszcze w salce było niemiłosiernie duszno. Ucieszyłam się na koniec zajęć chyba jak nigdy.
Po powrocie do domu poszłam z psem na spacer i porozmawiałam z koleżanką ze wspólnoty AA. Trochę tchnęła we mnie optymizmu i złożyła mi gratulacje z powodu pięciu trzeźwych miesięcy. Jestem z siebie dumna, że w tym niełatwym dla mnie czasie utrzymuję trzeźwość. Nie jest łatwo, ale bardzo się staram. Dziś wiem, że jeśli zapiję to stracę wszystko. A może nawet życie, bo już ostatnie zapicie było tak ciężkie, że ledwo się z niego podniosłam, a każde kolejne jest coraz gorsze. Mam w sobie silną wolę życia, więc nie ruszam butelki ani hazardu. Przybijam sobie piątkę i w nagrodę kupiłam sobie kebaba, na którego rzuciłam się tak jakbym rok nie jadła. Dalej jestem gruba i tylko ten stan pogłębiam, ale dopóki jestem trzeźwa to wszystko gra.
Wieczór planuję spędzić w łóżku, ponieważ jestem cholernie zmęczona, a jutro znowu pobudka w okolicach czwartej rano. Już wiem, że pierwsze zmiany nie będą moimi ulubionymi. Jutro też otwieram magazyn, więc mam nadzieję, że obędzie się bez włączenia alarmu. Stresuję się i to bardzo.
Do jutra.