Źródło: Pixabay
Dobry wieczór.
Długo spałam. Nie wiem czy to zwiększona dawka leków tak działa, ale pomimo tego, że miałam do pracy na 14 to wstałam na ostatnią chwilę. Bardzo dobrze mi się spało i za nic w świecie nie chciało mi się wstawać. Tym bardziej, że obudziłam się z suchym kacem tak silnym, że myślałam, że zdechnę. Suchy kac to takie zjawisko u alkoholików, że mają kaca chociaż nic nie pili. Tragedia.
W pracy było spoko. Nie stresowałam się niczym [chyba leki tak działają, nie wiem] i wszystko mi wychodziło. Naprawdę jestem po dzisiejszym dniu z siebie zadowolona. Gorzej było po pracy, ponieważ moje auto zastrajkowało i postanowiło nie odpalić. Nie wiem co się stało ani też nie mam kasy na naprawę, więc szykuje się gruba imba. Co gorsze pilnie potrzebuje samochód, żeby dojeżdżać do pracy na 5:30. Nie wiem co mam zrobić. O zgrozo tak długo walczyłam z autem, że uciekł mi ostatni autobus, a pracuję na totalnym wygnajewie i byłam załamana, bo nawet Bolta nie mogłam złapać. Na szczęście przypadkowo dzisiaj później wyjeżdżał kolega z pracy i mnie zabrał. Chociaż coś.
Po powrocie do domu szybki spacer z psem i padam już do łóżka spać, bo padam na ryj. Zdenerwował mnie samochód, do tego dalej mam kaca i mam po prostu wszystkiego dosyć. Odpalam Ranczo, zawijam się w kołdrę i mnie nie ma dla świata.
Do jutra.