Dobry wieczór wszystkim po raz pierwszy w nowym roku. Mam nadzieję, że spędziliście sylwestra na spokojnie jak ja i że wszystko u Was w porządku. Jest to również pierwszy wpis z serii wpisów w każdy dzień roku. Takie postawiłam przed sobą wyzwanie i mam nadzieję, że je zrealizuję.
Sylwestra spędziłam na spokojnie ze znajomymi z terapii. Oglądaliśmy filmy, jedliśmy słodkości, kurczaka i pizzę i było naprawdę fajnie. O północy wyszliśmy obejrzeć fajerwerki i z przykrością stwierdzam, że na całym placyku byliśmy jedynymi osobami bez szampana. Trudno, ja nie żałuję wcale, bo był to mój pierwszy sylwester spędzany gdzieś i z kimś, a do tego zachowałam trzeźwość. Bardzo mnie to cieszy. Mam nadzieję, że skoro w nowy rok wchodzę z trzeźwą głową to i pozostałe dni takie będą. Naprawdę sylwestra zaliczam do bardzo udanych.
W nowy rok czyli dzisiaj obudziłam się bardzo szczęśliwa. Nie miałam kaca, byłam wypoczęta i pełna energii, nie miałam moralniaka. Szok i niedowierzanie, że tak może wyglądać nowy rok. W zeszłym roku niby trzeźwa też byłam, ale za to byłam zajechana całonocną pracą na taksówce, a potem jak poszłam w ciąg alkoholowy to nie mogłam się opamiętać. Tym razem jest inaczej i bardzo mnie to cieszy.
Weszłam dzisiaj na wagę i z trwogą zobaczyłam, że roztyłam się już do 77 kg. Jest to dla mnie stan dużej nadwagi dlatego od dzisiaj biorę się za odżywianie i tak na śniadanie wjechała owsianka, potem skyr z bananem, na obiad kura z kaszą, a na kolację naleśniki. Wszystko zgodne z rozpiską z portalu Po Treningu i mam nadzieję, że jak będę się jej trzymać to waga zacznie powoli schodzić w dół. Zapuściłam się strasznie. Dzisiaj jest pierwszy dzień od kilku tygodni, gdy nie zjadłam nic słodkiego i muszę powiedzieć, że ciągoty są nadzwyczaj silne, żeby jednak coś zjeść, ale ja się nie poddaję.
Nie zrobiłam dzisiaj nic produktywnego. Spałam, siedziałam przed komputerem bezmyślnie klikając w Simsy lub oglądając YT, no i skończyłam oglądać 1670. Bardzo fajny serial, momentami nawet zabawny, czekam na z niecierpliwością na drugi sezon. Nic mi się nie chce, więc postanowiłam dać sobie dzień luzu.
Na koniec wrzucam zdjęcie mojej kolacji, cóż, życie po trzydziestce nie jest łatwe.
Źródło: fotografia własna